Przełożony mecz z Niedźwiedziem na 12 października tego roku traktowany był przez graczy Uranu jako najważniejszy mecz sezonu. Ewentualna porażka sprawiłaby że Ostra i Orkan oddaliłyby się w tabeli o kilka punktów, a do Uranu niebezpiecznie zbliżyłaby się Słomka Siekierczyna. Dlatego do meczu z Niedźwiedziem podeszliśmy maksymalnie skoncentrowani. Uran wystąpił w składzie:
Pabian (GK) - Cięciel Marcin (82. Gamoń), Zając, Łuczkowski, Górski - Korona (70. Hejmej), Urban (c), Cięciel J, Stachoń - Dulański Sz (80. Jodłowski), Cięciel Maciej
Mecz zaczął się od mocnego naporu gości na bramkę Maćka Pabiana. Orkan próbował strzałów z dystansu, jednak zazwyczaj były one niecelne. Po 15 minutach dominacji gości z Niedźwiedzia to Uran miał pierwszą sytuacje bramkową w tym meczu. W sytuacji sam na sam Jacek Cięciel trafił tylko w noge intereniującego golkipera i piłka wylądowała na rzucie rożnym. Po tej sytuacji to juz gracze Uranu starali się dyktować warunki gry. I tak w 30. minucie spotkania Maciej Cięciel przedarł się w pole karne przeciwnika z prawej strony. Dograł mocno po ziemi do Jacka Cięciela, jednak ten nieczysto trafił w piłkę. Futbolówka trafiła na szczęscie do Szymona Dulańskiego, który pewnym strzałem pokonał bramkarza gości. Po bramce Uran dalej starał się atakować, najlepszą sytuacje do strzelenia bramki miał ponownie Szymon Dulański po rzucie rożnym. Piłka uderzona z głowy otarła się tylko o prawy słupek bramki graczy z Niedźwiedzia. W końcówce to goście mieli 1-2 szanse na wyrównanie, jednak na nasze szczęscie do szatni schodziliśmy prowadząc 1:0.
Po przerwie to Uran dalej stwarzał sytuacje, po 10 minutach 2 połowy faulowany w polu karnym Jacek Cięciel zdołał dograć piłkę do Maćka Cięciela, który silnym strzałem pokonał bramkarza przyjezdnych. 2:0 i spokój w szeregach Uranu. W 70. minucie spotkania stoper Orkanu Marcin Mysza otrzymuje czerwoną kartkę za faul na Jacku Cięcielu, który wychodził na pozycje sam na sam z bramkarzem. Goście tracą jednego zawodnika, ale to nie koniec złych wieści dla nich. Do wolnego z około 17 metra podchodzi Mariusz Zając i silnym strzałem w prawą stronę zdobywa 3 gola dla gospodarzy. To dobiło całkowicie osłabionych graczy z Niedźwiedzia. 4 bramka padła podobnie do 2. tym razem egzekutorem stał się Dawid Stachoń i już wszyscy wiedzieli że trzy punkty tego dnia pozostaną w Łukowicy. Nasze rozluźnienie w szeregach obronnych wykorzystali jednak gracze Niedźwiedzia strzelając bramkę z główki obok bezradnie interweniującego Maćka Pabiana. Mimo wszystko 4:1 jest bardzo dobrym wynikiem i zmazuje plamę jaką doznali dwa tygodnie temu gracze Uranu ze Słomką Siekierczyna.
Podsumowując, gracze Uranu tego dnia byli skuteczni jak nigdy. Zwykle mimo stwarzania tylu sytuacji nie strzelamy tak dużo bramek. To daje satysfakcje i pokazuje że w drużynie Uranu zaczyna wszystko się zazębiać. Nawet tak dobra drużyna jak ta z Niedźwiedzia jest do pokonania. Za tydzień kolejny arcyważny mecz o 6 punktów ponownie z liderem z Raby Niżnej. Jeśli wygramy Uran przezimuje do rundy wiosennej na pozycji lidera. Aktualnie zajmujemy 2. miejsce w tabeli, mając tyle samo punktów co 3. Orkan i tracąc dwa oczka do liderującej Ostrej. Jeśli zagramy za tydzień tak jak dzisiaj to o wynik jestem spokojny.